czwartek, 8 lipca 2010

SAMO ŻYCIE. CZĘŚĆ PIERWSZA

Tak stała samotnie we wsi latryna –
Doń Pies czarodziej się zbliżał pomału.
Bez większej refleksji zawarczał „miau!”
Lecz wdepnął w gówno i zrzedła mu mina.

„Niech ząb mądrości się głupcom wyrzyna
A słońce spadnie od armat wystrzału!
Gdy w kał wdepnę, boli mnie dusza – au!
Z wszystkich radości psi żywot obrzyna!”

Jak gównu, czarodziej myślał, wbić klina
I całą obmierzłość wytępić kału,
Lecz smród niebotyczny go zbijał z antału –
O ileż wdzięczniejsza jest zwykła uryna!

W pół roku później wójt (on nie pierdoli)
Sracz na automat zmienił Coca – coli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz