środa, 12 stycznia 2011

FILHARMONICY

Całowała skrzypaczka w międzykrocze harfistkę,
Przeciągając językiem po pizdeczce jak smyczkiem,
Tak lizała, cmoktała i pieściła jej piczkę,
Że jęczała harfistka: boże, to zajebiste!

Gdy ostatni już orgazm jej lędźwiami zatargał,
Wnet zaczęła odwdzięczać koleżance się za to,
Palcowała skrzypaczce szybkie swe pizzicato,
Na nabrzmiałych z rozkoszy mokrych jej sromowargach.

Nikt w orkiestrze nie patrzył na lesbijskie ich figle,
Bo się każdy rżnął z każdym, nagich ciał kłąb się kłębił,
Chuje były jak młoty, pizdy były jak tygle,
W które spermy się lały jak w czartowski alembik.

Na widowni pan jeden (co przyjechał z Krakowa!)
Krzyknął głośno ze zgrozą: Ktoście, ludzie wy dzicy?!
Wstał dyrygent, przerwawszy ognistego rimjoba,
Z dumą w ustach i gównem odrzekł: FILHARMONICY!